14 lutego 2025 r.
Czy będziemy mieli się gdzie leczyć?
Obserwując sytuację szpitali w okręgu działania naszej Izby w ostatnich kilku miesiącach, mam wątpliwości.
Sytuacja w wielu szpitalach jest dramatyczna. Należy wymienić, że od nowego roku nie mamy Oddziału położniczego w Miejskim Szpitalu Zespolonym. Od stycznia zawieszone jest działanie również Oddziału położniczego w Szpitalu Rejonowym w Lublińcu. Bilans z 5 oddziałów o tej specjalności zostają 3. Dyrekcje oraz organy założycielskie nie miały pomysłu na zmianę profilu oddziału w ramach ginekologii w taki sposób, aby zatrzymać personel w dotychczasowych miejscach pracy. Nawet jeżeli były takie działania to nieskuteczne. A tu wczoraj zostałem poinformowany, że w Szpitalu Rejonowym w Lublińcu najprawdopodobniej planowane są wypowiedzenia umów o pracę dla 49 osób co stanowi około połowę całego zatrudnionego personelu pielęgniarskiego i położniczego. Jak łatwo wywnioskować nie jest to restrukturyzacja czy reorganizacja tylko próba likwidacji oddziałów. I śmiało można szacować, że będzie to dotyczyło połowy jednostki. Nieznane są powszechnie plany co dalszego funkcjonowania placówki. Nie wiadomo co z pracownikami. Przede wszystkim pozostaje powiat zamieszkały przez przeszło 75 000 ludzi, którzy będą szukali pomocy – gdzie?
Patrząc oczami pacjenta jestem przerażony. Niepewna jest dostępność do świadczeń. Pozostałe szpitale przeżywają ,,oblężenie”. Nie są w stanie na właściwym poziomie zrealizować wszystkich świadczeń. Nie wspomnę o wydłużających się kolejkach do specjalistów czy lekarzy poz.
Na to wszystko nakładają się stresujące sytuacje związane z wynagrodzeniami i próbami wypowiadania współczynników wynagrodzeń oraz nieuznawania wykształcenia pielęgniarek i położnych. Na takie działania nigdy nie będzie zgody samorządu. Skutkuje to odpływem wykształconej kardy, co jest w pełni zrozumiałe.
Zastanawiam się co na to wszystko organizator systemu ochrony zdrowia? Czy naprawdę nie mamy się czego obawiać?
Tomasz Czech